Wielu z nas zwykło przedkładać tzw. bigger picture ponad szczegóły. Często zdaje się nam, że tylko gra o duże stawki, czy myślenie w skali makro mają sens. Tymczasem wiele, naprawdę wiele, zależy od szczegółów, które, z pozoru nieistotne, potrafią zmienić obraz i kształt większej całości. To właśnie tym małym, często symbolicznym elementom wnętrz poświęcimy dzisiejszą notkę. Zapraszamy Was w mikrokosmos dodatków!
Mały może więcej?
Jak to jest, że wchodząc do jakiegoś mieszkania lub domu czujemy się w nim dobrze i zakochujemy się w jego wnętrzu od pierwszego wejrzenia, a z innymi miejscami mamy odwrotnie i pomimo wielu usilnych prób nie mamy ochoty pozostawać w nim dłużej niż to absolutnie konieczne? Wpływa na to wiele czynników, ale jednym z wiodących jest, uwaga! uwaga! – właściwy dobór dodatków, czyli, innymi słowy, umiejętna gra szczegółem. Dlaczego? Już tłumaczymy w czym rzecz.
Nasz mózg unika w ten sposób przykrego stanu przebodźcowania. Ogranicza naszą percepcję, nakłada przeróżne filtry, stosuje uproszczenia i odwołuje się do schematów. Dzięki temu może skupić się na tym co nowe, potencjalnie niebezpieczne, albo… interesujące.
Nasz mózg lubi wyszukiwać szczegóły, które mogą mieć znaczenie. Ten mechanizm towarzyszy nam od zarania dziejów i w przeszłości pomagał naszym przodkom przetrwać we wrogim środowisku. Dziś zaś, nieco znudzony szklarnianymi warunkami jakie gotuje nam cywilizacja, automatycznie skanuje nasze otoczenie w poszukiwaniu detali, na których mógłby się skupić. I tu docieramy do dodatków – to one właśnie przyciągają nasz wzrok, skłaniają nasz umysł do pracy i analizy, a co za tym idzie sprawiają, że możemy się ustosunkować do danego wnętrza, wyrobić sobie o nim zdanie i albo się nim zachwycić, albo też znienawidzić od pierwszego wejrzenia. Sztuką zaś jest operowanie tymi szczegółami w taki sposób, aby osiągnąć pożądany efekt.
Mała sztuka
Jak zatem można grać szczegółem w świecie wnętrzarskim? To żadna wiedza tajemna, zapewniamy. Wystarczy poznać kilka trendów, nauczyć się patrzeć w konkretny sposób na to co nas otacza et voilà, możemy zaczynać.
Dobrze jest zacząć od ogarnięcia, to jest zrozumienia ducha i istoty wnętrza, do którego chcemy dobrać dodatki. Inaczej bowiem podejdziemy do wnętrz loftowych lubujących się w minimalizmie, inaczej postąpimy z wnętrzami skandynawskimi, a jeszcze inaczej z klasycznym, kolonialnym wystrojem. Świadomość wnętrza i jego najważniejszych elementów to clou tej zabawy i opiera się ono na… doborze mebli.
Z wielkiego w małe i z powrotem
Weźmy za przykład sypialnię opartą o meble Oleo. Jej prosty, momentami surowy i zdecydowanie skandynawski styl będzie świetnie współgrał z równie minimalistycznymi i prostymi dodatkami. Zapomnijmy więc o bombastycznych cekinach i zimnym świetle lampek ledowych. Znacznie lepiej będzie sięgnąć po niewielką, dającą przytłumione i ciepłe światło lampkę, którą umieścimy na stoliku nocnym Oleo sypialnia 1S i pozwolimy naszej sypialni nabrać ciepłych barw, nieco rozmytych rozlicznymi cieniami przyczajonymi w kątach. Oprócz tego świetnie sprawdzą się proste wazony na sezonowe kwiaty, czy świece zapachowe w stonowanych, nieco przygaszonych barwach.
Nieco inaczej należałoby spojrzeć na salon spod szyldu K39 Atria. Tutaj należałoby wpuścić nieco zieleni do pomieszczenia. Zarówno w formie żywych roślin doniczkowych, jak i koloru ścian i dodatków. Proszę sobie wyobrazić kredens wysoki K39 Atria otoczony zwisającymi zeń pierzastymi liśćmi paproci. Roślinne akcenty w ramach Atrii mogą mieć też formę obrazów i grafik. Warto byłoby sięgnąć po nieśmiertelne i zawsze modne złoto, najlepiej lekko matowe i wpadające w ciemniejsze, bardziej antyczne w swym lśnieniu miedziane akcenty. Lampy wolnostojące lub karnisze mogą stanowić dobry przykład na wykorzystanie złotej barwy w tym konkretnym wnętrzu.
Sztuka dodawania
Jak we wszystkim, również w implementacji dodatków należy zachować umiar. Zbytnie nagromadzenie detali może sprawić, że nasze wnętrze zapracuje sobie na miano zagraconego i przytłaczającego. Praktyczny wymiar takiego folgowania może mieć również przykre skutki w postaci częstego i uciążliwego odkurzania różnych, często niespecjalnie potrzebnych bibelotów.
Nie bójmy się dodatków, ale pamiętajmy, że, jak sama nazwa wskazuje, powinny być one elementem uzupełniającym, podkreślającym i uwypuklającym atuty naszego wnętrza. Tylko odpowiednio wypracowana równowaga między dużym i małym pozwoli nam w pełni docenić zaaranżowaną przez nas przestrzeń.